Kiedy w sobotę o godz. 21 na Stade de France sędzia powinien był zagwizdać po raz pierwszy, na trybunach byli fani głównie Realu Madryt. Tam, gdzie wyznaczono miejsca dla kibiców Liverpoolu, widać było połacie pustych krzesełek.
Kłopot z wejściem na stadion mieli nie tylko kibice, ale również piłkarze Liverpoolu, których autobus musiał przedzierać się przez tysiące ludzi przed stadionem. Zaparkowali w podziemiach stadionu wiele minut po przyjeździe Realu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Ze 20 lat temu poszedłem na Służewiec na darmowy koncert Stinga. To w sumie nieprawdopodobne, że nikt nie zginął jak kilkadziesiąt tysięcy ludzi usiłowało przejść przez jedną wąską bramkę...
Jeden z piłkarzy Liverpoolu dostał pulę biletów z klubu i twierdzi, że jeden z nich został rozpoznany jako fałszywy. Wygląda na jakieś niedoskonałości techniczne. W sumie nie zdziwiłbym się gdyby to był jakiś cyber-sabotaż Rosjan.
a przecież można było użyć jakże pięknego zwrotu "starcie lokalnych urwipołciów"
Bilet jest bilet, co z tego że fałszywy,
- jak tu żyć prezesie UEFA, jak żyć?