W styczniu skończył zaledwie 20 lat, wiosną wtargnął do składu AS Romy i obwołano go odkryciem ligi włoskiej – dorosłej, wcześniej był gwiazdą rozgrywek juniorskich. Co więcej, za dwa tygodnie stanie przed szansą pierwszego w karierze europejskiego trofeum.
To się z wielu powodów nie powinno było udać. A w każdym razie – najpierw Nicola Zalewski powinien trochę pocierpieć. Gdy 28 lutego awansował do podstawowej jedenastki, nie zajął swojej zwyczajowej pozycji blisko środka boiska – najchętniej ofensywnego pomocnika, krążącego za napastnikiem – lecz został rzucony na lewe wahadło. Tam, gdzie potrzeba końskiej wydolności i odpowiedzialności. W dodatku na żółtodzioba postawił José Mourinho, czyli trener nieufny wobec młodych, pragmatyczny i zorientowany na czysty wynik.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
My, Polacy, mamy to we krwi
Kowalczyk na tej samej zasadzie rozpracował sowieckie szyfry w roku 1919 - i wygraliśmy wojnę
(też miał nocną zmianę i się nudził)
To może teraz wygramy mundial?
:)
Tfu, Kowalewski oczywiście! :D:D:D