Trybuny wrzały, bo Australijczycy mieli już dość usychania z tęsknoty. Rodaczki lub rodaka, który triumfuje w ich najbardziej prestiżowej imprezie sportowej, wypatrywali od 44 lat.
Doczekali się. I musieli czerpać frajdę z patrzenia, jak Barty rozprawia się – łagodniejszego czasownika używać nie wypada – z kolejnymi rywalkami. Trybuny w Melbourne zaludniają rozpieszczani rok w rok koneserzy, a ich faworytka prezentuje wyższą tenisową inżynierię. Nie wywija rakietą z nadzwyczajną siłą, nie porusza się z uwodzicielską gracją, ale w każdej akcji wykonuje intensywną pracę umysłową i techniczną. Gra metodycznie, różnorodnie, posyła piłkę w miejsce maksymalnie uprzykrzające życie przeciwniczce, mądre wybory podpiera precyzją. Jest wszechstronną (uprawiała też profesjonalnie krykiet) mistrzynią rozwiązywania problemów. Mecz to dla niej taktyka, nieustająca burza mózgu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Babochłopów przesuwać do rozgrywek męskich
Stary duren.
Lepsza taka delikatna płaczka jak Iga
Akurat Barty jest finezyjną i kombinacyjną tenisistką. Ty ogładasz je mecze?