Kiedy Grzegorz Krychowiak agresywnie zaatakował rywala w piątkowym meczu w Andorze, łatwo wygranym 4:1, rozgorzała dyskusja, czy z premedytacją zmusił sędziego do wyjęcia żółtej kartki. Upomnień zebrał wcześniej więcej, kolejne skazywało go na jednomeczowe zawieszenie. I gdyby został ukarany w poniedziałkowy wieczór, pauzowałby w marcowym barażu – czy nie lepiej więc „wyzerować" bilans wcześniej i odbębnić dyskwalifikację w spotkaniu z Węgrami, w którym żaden wynik nie odbierze już Polakom pozycji wicelidera grupy?
Wszystkie komentarze