Na terytorium Polski jeszcze stopy nie postawił, ale już dla Polski zagrał. Matty Cash to przypadek absolutnie osobny, on sam w rozmowach z angielskimi rodakami nazywa swoją historię oraz rodziny „szaloną" i „skomplikowaną". Ostatnio wydzwaniał do PZPN non stop, ujmował wszystkich entuzjazmem, teraz wreszcie poznał piłkarzy, z którymi ma zamiar związać się na lata.
Jego debiut musiał być głównym wydarzeniem meczu na położonym w Pirenejach stadionie, bo ekipa gospodarzy – amatorska, złożona z niskoligowców, zazwyczaj obrywająca workiem goli – nie obiecywała silnych sportowych wzruszeń. Wiosną w Warszawie przegrała 0:3, teraz też natychmiast ufortyfikowała się we własnym polu karnym, przypominając, że kierują nią marzenia typowe dla wszystkich drużyn jej pokroju. Wytrwać jak najdłużej bez strat.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Raczej Mateusz.