W dniu porodu byłam dziewięć kilogramów cięższa niż przed zajściem w ciążę. Nie stosowałam żadnych specjalnych diet. Odżywiałam się zdrowo, ale ilościowo folgowałam sobie z przyjemnością. Na szczęście nie miałam zbyt dużej ochoty na słodycze, ale organizm domagał się nabiału, wiec twarożki i jogurty na słodko znikały w mgnieniu oka. Ot, mały grzeszek.
Dbałam o to, by każdego dnia się ruszać. I do tego namawiam przyszłe mamy, u których nie ma żadnych komplikacji. Ruch to był stały i najważniejszy punkt dnia, ruchowi przypisuję to, że nie miałam ani razu mdłości, a nogi puchły tylko w czasie wielogodzinnych jazd autem. Dzięki regularnym wysiłkom zachowałam również dobrą - jak na okoliczności - wagę ciała i w miarę fajny humor. Wiadomo, że płaczliwa byłam bardziej niż zwykle, bo tak działa mieszanka ciążowych hormonów. Jestem jednak pewna, że bez dawki endorfin, hormonów szczęścia wydzielanych w trakcie wysiłku fizycznego, ten czas byłby znacznie cięższy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
p. Szewińska urodziła między olimpiadami i jeszcze wróciła po kolejny medal ...
9kg waży płód, wody płodowe oraz nagromadzona woda, tyle się mniej więcej traci bezpośrednio po porodzie.
Chyba interpolować :)
Pani Justyna nie wie lepiej, tylko opowiada swoją historię. Nożyce się odezwały?
Wstyd, proszę Pani, to stawiać siebie w roli eksperta w kwestii życia innej, w dodatku zupełnie obcej, osoby. Ciąża to nie własność narodowa, niech się w końcu ludzie tego nauczą.
Ludzie mają prawo mieć inne zdanie, ale 1. nie muszą go wypowiadać 2. wypowiadając opinię, muszą się liczyć z czyjąś krytykę.
Porady, o które nikt nie prosi, wypowiadane przez anonimowe osoby, to z pewnością wartościowe źródło wiedzy :/
Proszę nie odwracać kota ogonem. Nikt nie rości sobie praw do ciąży pani Kowalczyk i jej dziecka. Ja nie mam potrzeby jej doradzać w tych kwestiach, ani żadnych innych. Ale mam prawo oczekiwać, że niegdysiejsza ulubienica Polek i Polaków, wielka mistrzyni, powściągnie własną agresję i pogardę wobec ludzi, którzy mają inne zdanie, wykaże zrozumienie i uzna ich prawo do jego posiadania. I w końcu - nie nazwie tego, do licha, głupotą!
Czyli kiedy ktoś wyrazi swoje zdanie o pani Justynie to jest OK, ale gdy pani Justyna uzewnętrzni swoją opinię to jest agresywna i pogardliwa...
tyle z tego pożytku, że większość opryskliwych i obrażliwych komentarzy na Facebooku pani Justyna usunęła.