Korespondencja z Tokio
Brązowy medalista mistrzostw świata biegł spokojnie w środku stawki półfinału. Zadzwonił dzwonek na ostatnie okrążenie i było to ostatnie okrążenie Marcina Lewandowskiego na igrzyskach olimpijskich.
Na prostej przeciwległej do mety, gdy biegacze zaczęli przyspieszać, Polak nagle zwolnił i zbiegł na trawę. Położył się i chwycił za łydkę lewej nogi. Nie nadepnął na krawężnik, nie popchnął go żaden z rywali. Po prostu złapał kontuzję. Wydarzenia na bieżni udowodniły mu po raz kolejny prawdę przysłowia, które lubi powtarzać: - Chcesz rozbawić Pana Boga, powiedz mu o swoich planach.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Prawdziwym szczytem żenady jest twoja wypowiedź.
2024
W artykule jest napisane 1924;)
czarnych poliestrach z wolczanki
Nie był na pielgrzymce,i nie miał pobłogosławienia kaczora
Bóg go chyba nie kocha, skoro ciągle karze!
To już jest jego prywatna sprawa i naprawdę nie wydaje mi się, aby zaniedbywał treningi na rzecz modlitwy czy udziału we mszy.
Ale za to jakie wytrzymałe skarpety!