Rugbyści polecieli do Tokio z mrożonymi rybami, koszykarze polecą prywatnym odrzutowcem, a 247 koni - boeingiem.

„Ryby – mówię panu – mają najszybszy transport, bo inaczej się zaśmierdną", można strawestować Stanisława Bareję, który kazał Józefowi Nalberczakowi jeździć do roboty ciężarówką z mlekiem, bo "mleko ma najszybszy transport, inaczej się zsiada".

Na wyspach Fidżi wzrost zakażeń spowodował zamknięcie połączeń pasażerskich do końca lipca, ale jakoś na igrzyska trzeba było dolecieć. Na szczęście jest regularny samolot cargo z lotniska w Nadi do Tokio z rybami i owocami morza, w tym ulubionymi przez Japończyków tuńczykami różnych rodzajów, oraz z miejscami dla około 50-osobowej grupy. Wśród podróżnych byli zawodnicy rugby, obrońcy tytułu mistrzów olimpijskich w siedmioosobowej odmianie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Bardzo to ekologiczne i etyczne.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Teraz poproszę artykuł jakimi sztućcami będą jeść.
    I koniecznie użyjcie słowo legendarny albo koszmarny to będzie się lepiej klikało
    już oceniałe(a)ś
    3
    0