Hubert Hurkacz zrewanżował się Lorenzo Musettiemu za niedawną porażkę, pokonując go w pierwszej rundzie Wimbledonu 6:4, 7:6 (5), 6:1.

Gdy w kwietniu Hubert Hurkacz (ATP 18) zwyciężył w turnieju Masters 1000 w Miami, tenisowy świat wahał się, czy nie zrobić już wtedy z niego wielkiej gwiazdy. Poczekano, a 24-letni Polak wygrał od czasu spektakularnego triumfu na Florydzie tylko jeden mecz, ten pierwszy. Później przegrał aż sześć (nie tylko na mączce, również na trawie), m.in. z młodym Włochem Lorenzo Musettim (ATP 63) - wtedy, w pierwszej połowie maja w Rzymie, wrocławianin dość niepokojąco skreczował. Niepokojąco nie dlatego, że odniósł poważną kontuzję, lecz dlatego, że żadnej nie odniósł. Wytłumaczył, że nie miał sił na dalszą grę, Wojciech Fibak skomentował: "Roger Federer lub Rafael Nadal nie zachowaliby się w ten sposób".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Tak się przy okazji zastanawiam: co się z stało z nie-tak-dawno półfinalistą Wimbledonu, Janowiczem? Z facetem który miał szanse być wśród najlepszych, ale "zaoszczędził" na asystującym mu psychiatrze?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Życzę mu jak najlepiej, potrafi być wspanialy, ale to wrażliwy płatek śniegu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    nie miał siły!,no...kpina!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    cuda czasami sie zdarzaja , nawet na Wimbledonie
    już oceniałe(a)ś
    2
    0