Na początku był chaos. Upływała 63. sekunda gry, gdy turyńczycy, lekkomyślnie podający sobie piłkę pod własną bramką, postanowili rozbudzić chroniącego ją Wojciecha Szczęsnego. Rodrigo Bentancur kopnął zbyt lekko, polski golkiper nie miał szans zdążyć, gola strzelił irański napastnik Mehdi Taremi. Nokaut.
Turyńscy piłkarze działali poniekąd według rozkazu – trener Andrea Pirlo nie życzy sobie wykopów bramkarza, chce konstruowania akcji starannego, inicjowanego przez dokładne podania bramkarza do obrońców. Zachowali się jednak skrajnie nie w stylu Juventusu, który przez lata słynął z pedantycznego przygotowywania się do ważnych wieczorów w Lidze Mistrzów. Mógł przegrać, ale nie z błahych powodów. Nie przez gapiostwo, niechlujstwo, nagłą utratę przytomności umysłu. Z każdej okazji miał obowiązek wycisnąć maksimum.
Wszystkie komentarze
Bez przesady. Młodość atakuje normalnie, jak zawsze. Prawo przyrody.
Prezes KGHM liczy, że zanim zmuszą go do wydania pieniędzy na Ronaldo to on niczym Kubica ku uciesze Morawieckiego się połamie
Kubica pośredniczy w rozmowach. Połączą Orlen z KGHM i dadzą radę ;)
2:3