Pierwszy raz od dawna zasiadłam z wypiekami na twarzy, by oglądać transmisję Pucharu Świata w biegach narciarskich. Wiadomo, zawsze mam swoje sympatie i antypatie. Ale w ostatnich latach nie były na tyle mocne, żebym potrafiła w sobie rozbudzić jakieś wielkie emocje. Ba, zdarzyło mi się nawet zasnąć przed telewizorem. No bo ileż razy można liczyć na to, że Dawid ogra Goliata? Zdarzało się, ale tak rzadko, że aż przestałam na to czekać. Zwłaszcza że doskonale wiem, jak trudno być Dawidem, na którego liczy reszta świata.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze