PlusLiga była w ostatnich latach jedną z najsilniejszych lig w Europie, ale naprawdę najlepsza była pod jednym względem – frekwencji. Na najjaśniejsze gwiazdy polskich klubów nie było stać, a różnica między trzema-czterema czołowymi zespołami a resztą była ogromna. Teraz powinno się to zmienić, bo nawet dotychczasowi średniacy wzmocnili się zawodnikami występującymi w reprezentacjach z globalnej czołówki. – Fajne jest to, że nie można wskazać faworyta do tytułu, bo kandydatów jest znacznie więcej – twierdzi Ryszard Bosek, mistrz olimpijski z Montrealu.
Wszystkie komentarze
Z jednej strony pamiętajmy że to pieniądze podatników, z drugiej lepiej jak ta kasa pójdzie na sport niż do polityki czy kościoła