Kiedyś nazywała się Robert Millar. Jako Millar uciekła z Wielkiej Brytanii do Francji i tam zdecydowała się poświęcić kolarstwu. Właśnie zaczęła kolejny Tour de France. Jedenaście przejechała jako kolarz, dwunasty - jako dziennikarka Philippa York.
Pisałbym o niej od początku w rodzaju żeńskim, gdyby nie to, co powiedziała ostatnio, że „nigdy nie zaprzeczę istnieniu Roberta. Jako Philippa nie wygrałabym wszystkich tych wyścigów”. A więc na początku Robert. Robert Millar.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie rozumiem jedynie przykładu z batonikiem i kraksą. Robert specjalnie ją wywołał?
Kapkę przesadzasz, bo te niektóre to konkretnie jeden.
I od razu, bo jeden głupi komentarz, to wniosek, że "jesteśmy, niestety, narodem..."
Mniej szukania taniego poklasku polecam.
no to zdecydujta się na jedna wersję; jak był facet, to facet.. i nie ma nic wspólnego z kobietą..
Macie wybór!
Nic dodać, nic ująć... wiadomo jakiej oni są wszyscy maści. Dlatego tak zawsze mają biedacy zaciśnięte szczęki. A w partii Ziobro to już co drugi taki. W ten sposób Ziobro promieniuje i przyciąga do siebie...