Gdy Tyson Fury zapowiadał, że Deontay Wilder nie dotrwa do ostatniego gongu, mało kto mu wierzył. Nawet ci, którzy stawiali na Brytyjczyka - ogólne przekonanie było takie, że jak wygra Fury, to tylko na punkty.
Co więcej, gdy Fury zapowiadał, że od początku walki będzie szukał nokautu, można było to uznać tylko za buńczuczne gadanie. Otwarta walka z Wilderem, królem nokautu?
A jednak Fury od pierwszej minuty walczył agresywnie, spychał Wildera i odbierał mu siły. Trochę klinczem i duszeniem, ale dużo bardziej - piorunującym lewym prostym. Szybkim i mocnym. Freddie Roach, legendarny trener, który pracował z Furym przed pierwszą (remisową) walką z Wilderem, wspominał w rozmowie z dziennikarzami, że już po pierwszym tarczowaniu zaskoczony spytał Fury'ego: - A więc jesteś leworęczny [Fury boksuje z tzw. normalnej - sugerującej praworęczność - pozycji]? 31-latek pokiwał głową.
Wszystkie komentarze
Nasz Gosiewski był remisowy: wygrywał wysokością rąk a przegrywał krótkim wzrostem.