Jeśli ryzyko jest za duże, trzeba powiedzieć: "Stop" - stwierdził Andrzej Bargiel. Przerwał wyprawę na Mount Everest. Ponad trzy tygodnie oczekiwania na poprawę warunków okazały się daremne.

O monsunie i obfitych opadach śniegu na najwyższym szczycie świata Bargiel mówił już przed wyjazdem w Himalaje. Spodziewał się trudnych warunków, ale był optymistą. Wiosną jechać na Everest nie chciał, by nie utknąć w tłumie ludzi przybywających w Himalaje z wyprawami komercyjnymi. Pierwszy człowiek, który zjechał na nartach z K2, był poruszony tym, co stało się na Mount Evereście w maju. W czasie okna pogodowego ludzie stali w korku pod szczytem. Dziesięciu przypłaciło to życiem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Mięczak. Tyle legend do naśladowania : Kukuczka , Rutkiewicz, Hajzer, Berbeka ....
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    I bardzo dobrze, nie ma co pchać się na siłę, brawo za mądrą decyzję!
    Myślę, że jeszcze nie raz nam zaimponuje...
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Słuszna decyzja! Brawo! Uda się przy innej próbie:)
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    No patrzajta! W tym szaleństwie jest odrobina rozsądku ;)
    Trzymam kciuki za zjazd w jednym kawałku!
    już oceniałe(a)ś
    9
    0