Polka walczyła ambitnie, ale była wyraźnie słabsza od dwukrotnej mistrzyni Wimbledonu. W III rundzie przegrała 3:6, 2:6 w godzinę i 10 minut. - Chciałabym awansować dalej, ale wyjadę z Londynu z zastrzykiem pewności siebie - mówiła.

O tym, że sobotni mecz może wyglądać w ten sposób, Linette mówiła od początku turnieju. – Jest tylko parę silniejszych dziewczyn, jak Serena Williams i Petra Kvitova, które wymusiłyby na mnie zmodyfikowanie taktyki. Na pozostałe rywalki mój tenis powinien wystarczyć.

Gdy już wiedziała, że zmierzy się z Czeszką, doprecyzowała: – Jeśli Serena czy Kvitova wychodzą i strzelają, a piłka ląduje w korcie, to czasami nie można nic zrobić. Tym bardziej że ja nie jestem jak one czy Karolina Pliskova, nie będę strzelać z taką mocą – powiedziała. Niestety, w sobotę pociski ze strony Kvitovej nadlatywały regularnie i przeważnie lądowały precyzyjnie. Czeszka posłała 23 kończące uderzenia, o dziesięć więcej niż Linette.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Linette wyglada atletycznie jak malo ktora tenisistka - dziwie sie, ze nie potrafi "strzelac" mocniej na korcie niz te wszystkie chudziny, ktore z nia wygrywaja.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    BRAWO!!!!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Magdo, nie jest zle, a bedzie juz niedlugo duzo lepiej!!!
    już oceniałe(a)ś
    1
    1