Musiało dziać się niestandardowo, bo wariacki będzie cały sezon. Nieprawdopodobne, bezprecedensowe spiętrzenie meczów i turniejów spowodowało, że Liga Narodów, czyli następczyni Ligi Światowej, miała charakter jeszcze bardziej towarzyski niż zazwyczaj. Trener Vital Heynen tasował nazwiskami jak opętany, w każdy z pięciu weekendów – Polacy grali kolejno w Katowicach, chińskim Ningbo, irańskiej Urmii, Mediolanie oraz Lipsku – wystawiał kompletnie inny skład. A jednak jego podwładni podołali.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Może to ci sami którzy wielbłąd polską myśl szkoleniową w piłce kopanej