Przez ostatnie pięćdziesiąt lat liczba nacji, których kolarze osiągają sukcesy, wzrosła kilkakrotnie. Profesjonalna strona internetowa wylicza, że czterokrotnie. Ekwador goni Kolumbię, potentata w kolarskim świecie, kraju, którego kolarze wygrali aż 34 wyścigi (etapy) w tym sezonie. Ekwadorczycy tylko siedem, ale jedno z nich najważniejsze. Richard Carapaz (Movistar), mimo że w zeszłym roku był czwarty w Giro, nie uchodził przed startem za jednego z najważniejszych faworytów. Jechał poniżej detekcji radarów, ale cały czas w czołówce. Na czasówkach wysoko – w prologu 14., w długiej jeździe na czas – 11. Brał się za górską robotę wcześnie – już na pierwszych podjazdach, na 4. etapie, wyrwał się do przodu i wygrał. Ale nawet wtedy uważający się za największych bossów w Giro, czyli Primoż Roglić (Słowenia, Visma Jumbo), Vincenzo Nibali (Włochy, Bahrain-Merida), patrzyli się głównie na siebie i na to, aby groźni rywale – Miguel Angel Lopez (Kolumbia, Astana) czy Simon Yates (Wlk. Brytania, Mitchelton Scott) – nie podskakiwali.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze