Brytyjczyk ma tak dużą przewagę, że dla wyrównania szans jego rywale powinni mieć pozwolenie na używanie w ringu bejsbola. W sobotę przekonał się o tym Aleksander Powietkin.

– Skąd wiedziałem, że przyszedł czas na nokaut? To instynkt – mówił w Londynie Anthony Joshua (22 zwycięstwa, zero porażek, 21 KO). 28-letni pięściarz zaczął boksować dopiero dekadę temu, po pięciu latach był mistrzem olimpijskim, a teraz jest już mistrzem świata wagi ciężkiej i największą gwiazdą światowego boksu. Walczy na stadionach, gdzie dopinguje go 80 tys. kibiców. Bilety na jego walki są dostępne jedynie kilka godzin. Za każdą zarabia ponad 20 mln funtów. Jest wielką gwiazdą i znakomicie się z tym czuje. Gdy wchodził w sobotę do ringu na Wembley – w białym szlafroku – jak kiedyś Muhammad Ali – od razu powitała go dzika wrzawa, którą się delektował. Aleksander Powietkin (34-2, 24 KO) długo musiał czekać, aż mistrz ceremonii wkroczy między liny. Przy dźwiękach irytującego rapu Joshua witał się z kibicami i wydawało się, że za chwilę obejmie wielkimi ramionami cały stadion.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Bardzo dobry fachowy artykuł.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0