W marcu ojciec Tomasza Witold otrzymał z Pakistanu akt zgonu, w którym jako datę śmierci syna przyjęto 30 stycznia 2018 roku.
- Nie był typem sportowca, który idzie zdobywać szczyty, bić rekordy, przesuwać granicę ludzkich możliwości. On był raczej filozofem, którego bawiło kontemplowanie gór - mówiła Revol.
Ona też na początku go nie rozumiała. Bo to był chłopak, który w wysokich górach robił wszystko na opak. Elisabeth opowiadała wczoraj w Zakopanem (jest gościem spotkań z filmem górskim), że Tomek nie trenował tyle, ile powinien, by dobrze przygotować się do tak ekstremalnego wyzwania jak zimowy himalaizm. „A jednak był geniuszem Nangi” - napisała w swoim liście w cztery miesiące po ich wspólnym dramacie w Himalajach.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Calkowicie sie z Tobą zgadzam. Dzisiaj, w związku z biegiem dookoła Mount Blanc i pierwszysmi którzy dotarli do mety, się nad tym zastanawiałem - mitologizowanie człowieka którym jedynym osiagnięciem jest że przebiegł trasę w 21godzin cos tam jest chore. Przedstawianie tego w swietle jedynego możliwego sposobu czerpania radości z życia. Tylko ekstremum zapewnia Tobie pełnie życia i można powiedzieć że realizujesz swoje pasje w pełni. Inaczej to jesteś amatorek i nieudacznik. A jak juz idziesz do biura z teczką tzn, ze jestes kimś mocno ograniczonym.