Wszystko wskazuje na to, że Kamil Stoch będzie dziewiątym skoczkiem w historii i pierwszym Polakiem, który obroni tytuł w Turnieju Czterech Skoczni. Wygrał również na Bergisel i przed ostatnim konkursem w Bischofshofen ma aż 64,5 pkt przewagi nad Andreasem Wellingerem

Niezwykła scena rozjaśniała ten deszczowy, ponury dzień. Kiedy prowadzący po pierwszej serii Stoch siadał na belce jako ostatni w konkursie, na zeskoku czekała na niego cała drużyna. Ubrani w białe peleryny, ociekający deszczem, czekali, by mu gratulować. Skok wyglądał na formalność, ale był miarą niezwykłej dyspozycji dwukrotnego mistrza igrzysk w Soczi. 128,5 m – to najlepsza odległość serii finałowej. Stoch był klasą samą w sobie, znokautował rywali, by pierwszy raz od 2001 r. pod Bergisel zabrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”. 17 lat temu grano go dla Adama Małysza.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    To nic w porownaniu do jezyka dziennikarzy skandynawskich. od lat sportowa branza to sciek i granie na najgorszych instynktach tlumu.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    "Zdominował", "zdeklasował", "znokautował"... to jest język, który nie najlepiej świadczy o mentalności i klasie nie tylko rodzimych dziennikarzy sportowych, ale i nas wszystkich.

    Bo takim zapyziałym społeczeństwem, dążącym do zgnojenia ("znokautowania") każdego, kogo postrzegamy za rywala - niestety jesteśmy. Pełnym kompleksów, jadu, żółci.
    @reksiofafik
    sport to rywalizacja, zastępuje chyba skutecznie instynkt walki, wojowania i zabijania. Pozbawianie bojowego języka w relacjonowaniu sportu to chyba nadmierna poprawność.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0