Najpierw zapłakało niebo, potem zapłakał Paryż. Kristina Mladenovic, wielka nadzieja Francuzów na pierwszy od 17 lat triumf w Rolandzie Garrosie, odpadła w ćwierćfinale, w meczu dwukrotnie przerywanym przez deszcz.

"Bacsinszky kończy marzenia Francji i Mladenovic" - tytuł na oficjalnej stronie turnieju jest wymowny. Choć w środę w ćwierćfinale zagra jeszcze jedna zawodniczka gospodarzy, Caroline Garcia, to jej szanse na końcowe zwycięstwo są zdecydowanie najmniejsze spośród sześciu pozostających w rywalizacji zawodniczek. To Mladenovic przed turniejem była wymieniana wśród faworytek, zaraz za Rumunką Simoną Halep i Ukrainką Eliną Switoliną.

Francuzka to córka jugosłowiańskiego piłkarza ręcznego Dragana Mladenovicia - złotego medalisty igrzysk w Los Angeles i MŚ 1986. Wygrywała już Rolanda Garrosa wśród juniorek (2009) i w deblu (w 2016 r. w parze z Garcią). W tym sezonie grała świetnie, w rankingu WTA awansowała od stycznia z 42. miejsca na 14. Wszystko popsuła jej jednak kontuzja pleców na treningu przed meczem I rundy. Wyszła na kort i wygrała go, ale po trzygodzinnej walce. W III rundzie kolejny thriller - Amerykankę Shelby Rogers pokonała w trzy godziny bez kwadransa. Mimo to w meczu o ćwierćfinał zdołała wyeliminować broniącą tytułu Hiszpankę Garbiñe Muguruzę i francuskie nadzieje odżyły.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze