Gdy w maju podczas Giro d'Italia byłem w Pinzolo w Dolomitach, gdzie swoją bazę przez dwa dni miała rosyjsko-duńska grupa Rafała Majki, Pawła Poljańskiego i Macieja Bodnara, najbardziej obleganym w niej miejscem była niewielka ciężarówka stojąca za hotelem. To kuchnia na kółkach, która przez trzy tygodnie podąża za kolarzami i zapewnia im pożywienie. - Kosztuje masę pieniędzy, sama energia pochłania ok. 600 euro na dzień, ale to już standard w czołowych grupach. Nikt nie chce ryzykować zatrucia w hotelu ani spożywania posiłków mogących źle wpływać na dyspozycje kolarzy - opowiadał Arkadiusz Wojtas, masażysta i kierowca w Tinkoff- Saxo.
Wszystkie komentarze