Pani Harriette przez większość życia stroniła od sportu. Była pianistką. Gdy miała 76 lat, przebiegła swój pierwszy maraton. Staż treningowy mamy więc podobny. Choć założę się, że kręgosłup staruszki jest w lepszym stanie. Mój nie wytrzymałby prawie ośmiu godzin tłuczenia o asfalt.
Dziwne porównanie, wiem, ale nie mogłam się powstrzymać. Nie da się ukryć, że jestem już nestorką na nartach biegowych. Układanie dla mnie planu treningowego i startowego to jak balansowanie na linie. A właśnie przed takim zadaniem stanęliśmy teraz z trenerem. Poukładaliśmy kolejne trzy lata. Trener mocno główkował. Radził sobie już z nieopierzonym dzieciakiem, chimeryczną mistrzynią, poradzi sobie i ze schorowaną weteranką. Taką mam przynajmniej nadzieję.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze