Pierwszy w sobotę, pierwszy w niedzielę. Kamil Stoch wygrał oba konkursy w Willingen i odzyskał pozycję lidera Pucharu Świata

Czy nie za wcześnie? Czy utrzyma formę? Wytrzyma presję? - podobnymi pytaniami będą się dręczyć polscy kibice aż do niedzieli. Wtedy na olimpijskiej skoczni Kamil stanie jako ostatni, by zmierzyć się ze swoim życiowym marzeniem.

Sceptycy przypomną, że w podobnej sytuacji jechał na 62. Turniej Czterech Skoczni, kiedy dominował w pucharowych zawodach w Engelbergu, by na prestiżowej niemiecko-austriackiej imprezie wylądować daleko za podium. Jedno nie ulega jednak wątpliwości - Stoch odzyskał błysk utracony na TCS, znów jest najlepszy w stawce i na igrzyska pojedzie w roli faworyta. Na przełomie roku tłumaczył, że aby iść do przodu, trzeba się czasem zatrzymać. I do przodu ruszył, uzyskując drugi szczyt formy w najważniejszym momencie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze