Może w Planicy będziemy lepsi - mówił Maciej Kot po trzecim miejscu drużyny w Lahti. Kamil Stoch był piąty w konkursie indywidualnym

- Mówicie, że postraszyłem rywali? Może, ale za bardzo mnie to nie interesuje - stwierdził mistrz świata po piątkowych treningach, w których osiągnął 135 i 132,5 m na 116-metrowej skoczni. Później, zamiast startować w kwalifikacjach, pojechał do hotelu, by dać odpocząć nogom.

- Obniżałem Kamilowi belkę startową, bo wiedziałem, że sobie poradzi, ale też dlatego, że lądując na płaskim, męczyłby nogi - tłumaczył trener Łukasz Kruczek po konkursie drużynowym. Stoch skakał w nim z 10. belki, a i tak wygrywał z najgroźniejszymi rywalami, którzy startowali z belki numer 12. W serii kończącej zawody 8,1 pkt straty do Austrii zamienił w 7 pkt przewagi, choć rywalizował bezpośrednio z Gregorem Schlierenzauerem (Austriak w konkursie indywidualnym był dopiero 15.). Anders Bardal z trudem obronił 10 pkt zaliczki Norwegów. - Ostatecznie zabrakło nam do nich 2,6 pkt. W Planicy postaramy się być lepsi - komentował Kot.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze