30 października, tydzień po wybuchu rewolucji na Węgrzech, "Prawda", najważniejsza radziecka gazeta, opublikowała deklarację Kremla, że stosunki z innymi państwami bloku mają się opierać na zasadach równouprawnienia i nieingerencji w sprawy wewnętrzne. Gdy "Prawda" trafiała do kiosków, obowiązywała już inna doktryna.

60 lat temu, 23 października 1956 r., pod budapeszteńskim pomnikiem gen. Józefa Bema, bohatera Polaków i Węgrów, radykalni studenci zwołali wiec poparcia dla przemian w Polsce, gdzie do władzy doszedł właśnie prześladowany w czasach stalinowskich Władysław Gomułka. Manifestacja solidarności z Polską stała się okazją do ogłoszenia postulatów reform i demokratyzacji zawartych w uchwalonej dzień wcześniej na budapeszteńskiej politechnice rezolucji nazywanej „16 punktów”. Zawierała ona żądania wolności słowa, prawa do strajku, wolnych wyborów, rewizji procesów politycznych i ukarania winnych represji okresu stalinowskiego. Jej autorzy domagali się też równoprawnych stosunków z ZSRR, wycofania wojsk radzieckich z Węgier, upominali się o przywrócenie tradycyjnych symboli narodowych (godło Kossutha) i ustanowienie święta państwowego 15 marca - w rocznicę węgierskiego zrywu niepodległościowego podczas Wiosny Ludów z lat 1848-49.

Pokojowa demonstracja przerodziła się w rewoltę

Pokojowa demonstracja pod pomnikiem Bema szybko przerodziła się w rewoltę. Manifestanci wznoszący okrzyki „Rákosi do Dunaju, Imre Nagy do rządu!”, przeszli przez most Małgorzaty na drugą stronę rzeki pod gmach parlamentu, gdzie zgromadziło się 200 tys. ludzi. Nad tłumem powiewały czerwono-biało-zielone węgierskie flagi z otworami po wyciętym godle komunistycznym. Hasła reformatorskie ustąpiły antysowieckim. Z fasad budynków demonstranci strącali czerwone gwiazdy, podpalili budynek Towarzystwa Przyjaźni Węgiersko-Radzieckiej, a wieczorem obalili i z furią rozbili gigantyczny pomnik Stalina, po którym pozostały straszące na cokole spiżowe buty dyktatora.

Władze reagowały chaotycznie - w południe 23 października zabroniły demonstracji, by po półtorej godziny wycofać zakaz. Nie zgodziły się też na nadanie przez radio listy studenckich postulatów i zamiast tego wieczorem wyemitowane zostało przemówienie Ernö Gerö, w którym przywódca partii komunistycznej potępił „wrogów ludu”.

Dolało to tylko oliwy do ognia. Gdy demonstranci żądający emisji rezolucji „16 punktów” zaatakowali w końcu rozgłośnię radiową, ochraniający budynek funkcjonariusze urzędu bezpieczeństwa państwa (ÁVH) zaczęli strzelać. Do manifestantów dołączyli milicjanci i żołnierze, a robotnicy z fabryki broni dostarczyli im karabinów i zaczęło się antykomunistyczne powstanie. Następnego dnia, 24 października, Gerö zaproponował premierostwo Imre Nagy’emu, staremu komuniście, który cieszył się opinią partyjnego reformatora i przez to był popularny w społeczeństwie.

Apel o zaprowadzenie porządku

Przerażony Gerö już od kilku godzin apelował za pośrednictwem ambasadora ZSRR Jurija Andropowa, by stacjonujące na Węgrzech wojska radzieckie zaprowadziły w stolicy porządek. Późnym wieczorem na Kremlu zebrało się prezydium KC KPZR. Dzięki roboczym notatkom z posiedzeń prezydium sporządzonym przez Władimira Malina, kierownika wydziału ogólnego KC, mamy wgląd za kulisy ówczesnej polityki sowieckiej. Większość członków kierownictwa opowiedziała się za wejściem wojsk do Budapesztu. Tu jest inaczej niż w Polsce. Trzeba wysłać wojsko. (.) Ogłosić w kraju stan wojenny, wprowadzić godzinę policyjną - proponował referujący sytuację minister obrony marszałek Gieorgij Żukow, którego poparł pierwszy sekretarz KC KPZR Nikita Chruszczow. Twardogłowy Łazar Kaganowicz dodawał: Obalany jest rząd. Nie ma porównania z Polską. I tylko Anastas Mikojan sprzeciwiał się interwencji zbrojnej, opowiadając się za rozwiązaniem politycznym przy wykorzystaniu popularności Imre Nagya. Bez Nagya - mówił - nie da się zapanować na tym ruchem, to nas będzie taniej kosztowało. (.) Co mamy do stracenia? Jeśli wprowadzimy wojska, popsujemy sobie sprawę. Trzeba spróbować środków politycznych, a potem wprowadzać wojska. Jego pogląd oprotestował Wiaczesław Mołotow, jeden z najbliższych niegdyś ludzi Stalina, mówiąc m.in., że Nagy doprowadzi do rozpadu Węgier. Ostatecznie po pojęciu decyzji o interwencji postanowiono włączyć Nagya do węgierskiego kierownictwa i wysłać do Budapesztu Michaiła Susłowa i Mikojana oraz szefa KGB Iwana Sierowa.

 

O rewolucji węgierskiej rewolucji antykomunistycznej sprzed 60 lat i kremlowskich debatach jak postąpić z Węgrami - czytaj w poniedziałkowej „AleHistorii”, dodatku do „Gazety Wyborczej”.