Szarość zamiast czerni i bieli, przymglenia, wiszące gdzieś między zdaniami znaki zapytania, żadnych wykrzykników. Co sprawia, że ta intymna opowieść wyciąga na światło dzienne wszystkie tkwiące w nas dybuki?

Oglądamy "Idę" z Marcinem Kąckim, autorem książki "Białystok. Biała siła. Czarna pamięć"

Czy dziś "Idę" ogląda się inaczej niż ponad rok temu?

Marcin Kącki: Tak. Jest jeszcze bardziej aktualna. Mówi, co się dzieje, gdy historia znowu podchodzi pod nasze drzwi. Taka wstrętna, dysząca, i co my wtedy robimy.

Jeszcze nie dyszy nam w kark.

- Ale zacznie. Nasza rzeczywistość już się zmieniła. Nadchodzi moment, w którym historia znowu powie "sprawdzam": czy jesteś człowiekiem, jakim jesteś człowiekiem. Czy przyjmiesz uchodźcę, czy pomożesz innemu? Czy powtórzysz błędy dziadków i rodziców? Dlatego każdy element kulturotwórczy, jak "Ida" czy "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk, jest tak ważny.

Gdy widziałeś film Pawlikowskiego po raz pierwszy, miałeś już zebrane materiały do książki o czarnym czy raczej brunatnym Białymstoku?

- Skąd, nawet o niej nie myślałem. Przyznaję, że "Ida" była jedną z inspiracji do jej napisania. Silną. W tym filmie dokładnie - a jeszcze dokładniej w recenzjach i komentarzach - widać, jak wiele w naszym kraju wciąż jest nieprzegadane, jak silny jest kult wizerunku, jak niechętnie ludzie wchodzą w głąb historii rodzinnych, jak z oporami zaglądają do szaf, w których wciąż są te dawno poukrywane trupy. Bo polską tożsamość zbudowano na kołysance, o której mówi Olga Tokarczuk, i nadal nosimy ją w sobie. Wierzymy, że jesteśmy wspaniali, bohaterscy, tolerancyjni. Od Piastów przez zabory i obie wojny albo byliśmy bohaterami, albo byliśmy ciemiężeni. Albo bohatersko ratowaliśmy innych ciemiężonych.

Ale im bardziej wchodzimy w nasze historie rodzinne, tym częściej odkrywamy trupy w szafie. Czasem nie tylko metaforyczne.

- W kraju zdominowanym przez historię wciąż się jest wystawianym na próbę. Jedni ją przeszli, inni nie. Nie ma co wymagać od ludzi, by w czasie wojny byli bohaterami, ale można, żeby nie byli mordercami. "Ida" mówi o czymś jeszcze. Jak kruche są więzi społeczne. Że są ludzie, którzy z różnych powodów nie chcą, nie potrafią wystawiać ich na próbę. Tak jak główna bohaterka, która zamyka się w klasztorze. To nie jest dopowiedziane, ale dla mnie ona chowa się za murami klasztoru, bo nie chce sprawdzać, czy to, co wiąże nas z innymi, jest kruche czy silne, nie chce się zawieść. Ten film stawia pytanie: a co, gdy my zostaniemy wystawieni na próbę, gdy zmieni się sytuacja polityczna, społeczna?

 

Ida ***** dramat, Dania/Polska 2013, reż. Paweł Pawlikowski, wyk. Agata Kulesza, Agata Trzebuchowska, Dawid Ogrodnik, CZWARTEK | 21:45 | TVP 2, powt. 03:00

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl

 

Więcej na Wyborcza.pl/telewizyjna