Jacek Staniszewski: Nic mnie nie denerwuje tak jak programy typu "Matura to bzdura", w których ktoś łapie ludzi na ulicy i na szybko zadaje im wyrwane z kontekstu pytania. Robienie z edukacji teleturnieju to wielka pomyłka. Lubimy oceniać młodych, łapiąc ich na niewiedzy o, wydawałoby się, podstawowych faktach. Ktoś nie wie, kim był Mazowiecki? Bach! Mamy go! Ale nie próbujemy zrozumieć, skąd ta niewiedza się bierze.
J.S.: Kiedyś prowadziłem lekcję na temat życia codziennego w II RP. Jej elementem była piosenka Eugeniusza Bodo "Umówiłem się z nią na dziewiątą". Coś mnie tknęło i zapytałem: "Ktoś zna ten film, wiecie, kto był na ekranie?". Trzy osoby się zgłosiły, reszta nie wiedziała. Więc zapytałem, kto poda tytuł innego przedwojennego filmu. Zgłosił się dobry, bystry uczeń i mówi: "Miś". Miałem ochotę się zaśmiać. Ale przecież nasza współczesność i to, co nazywamy "historią", dla nich jest czymś zupełnie innym. Im Michnik, Urban, Jaruzelski mylą się tak samo jak Wielopolski i Traugutt. To są nazwiska z przeszłości, których trzeba się nauczyć.
Jakub Lorenc: Dla nas wiek poprzedni to wiek XIX. Dla nich poprzednim wiekiem jest XX.
J.S.: Wybaczamy im, że nie pamiętają daty sprowadzenia Krzyżaków czy nie wiedzą, co zrobił Zygmunt Stary. Wybaczamy, bo to było dawno i sami też tego dobrze nie pamiętamy ze szkoły. Nie staram się usprawiedliwiać tej niewiedzy, ale proszę o większe zrozumienie: co jest dla nich historią "z ich własnego życia", a co z podręcznika.
J.L.: W jednym z przeprowadzonych przez nas badań dotyczącym XX wieku najłatwiejszym pytaniem rozwiązanym przez ponad 90 proc. badanych było pytanie o datę wejścia do Unii Europejskiej, bo to pamiętali z własnego życia.
Cała rozmowa w poniedziałek w "Wyborczej"
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl