Choć spadająca gwiazda ma z gwiazdą tyle wspólnego, ile konik polny z koniem, to nazwa świetnie oddaje wygląd zjawiska. Krótki i szybki błysk przecinający nocne niebo - zupełnie jakby jedna z gwiazd oderwała się od sklepienia niebieskiego i poszybowała w dół. A gdy takich zjawisk w ciągu godziny obserwujemy kilkadziesiąt, to niezbyt poprawne merytorycznie pojęcie "deszczu spadających gwiazd" zaczyna się usprawiedliwiać.
Mówiąc jednak całkiem ściśle: w nocy ze środy na czwartek wystąpi maksimum roju Perseidów. Spadającą gwiazdę powinniśmy nazywać meteorem - to zjawisko świetlne powstałe w wyniku przedzierania się przez ziemską atmosferę drobiny materii, często nie większej od ziarnka piachu. Przelatując z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na sekundę (sic!), z olbrzymią siłą trze o górne partie atmosfery. Tarcie wytwarza ciepło, które następnie jonizuje gazy na trasie przelotu takiej drobiny. I choć wydaje się, że meteor był "króciutki i poleciał tuż za drzewem", to w rzeczywistości ślady takiego przelotu mają długość od kilku do kilkudziesięciu kilometrów i widzimy je często z setek kilometrów. A to wszystko za sprawą "ziarnka piachu"!
W środę w nocy będzie można ich zobaczyć na niebie całe mnóstwo!
W nocy ze środy na czwartek ziemia znajdzie się w pobliżu aż dwóch strumieni cząstek, których źródłem jest kometa 109P/Swift-Tuttle. Powraca ona co 133 lata, odnawia stare lub generuje nowe strumienie kometarnego pyłu. Dzięki temu zawsze w połowie sierpnia dużo meteorów zdaje się wylatywać z konstelacji Perseusza. Stąd ich nazwa - Perseidy.
Skąd się wzięły Perseidy? Jak się przygotować do ich obserwacji? Jakie miejsce wybrać?
***
Czy Perseidy spadają na Ziemię? - rozmowa "Wyborczej"
Jest to materia pochodzenia planetoidalnego, inaczej - odłamki wybite podczas zderzeń skalistych planetoid. Mogą to być meteoryty kamienne, żelazne lub żelazno-kamienne. Te mają szanse dotrzeć do powierzchni Ziemi.
Tak, na przykład meteoryt białostocki. Współcześnie udało się nawet określić, z której planetoidy pochodzi (Vesta). To początki historii meteorytyki. Spadł w okolicy podbiałostockiej wsi Fasty 5 października 1827 roku rano. Należał do rzadkiej grupy howardytów. Trudno je znaleźć, bo prawie nie zawierają żelaza.
Był też meteoryt pułtuski (1868), który musiał być, sądząc po relacjach świadków, zjawiskiem porównywalnym z meteorytem w Czelabińsku (2013). Dorównywał mu i efektami dźwiękowymi, i liczbą odłamków. Dodatkowo, meteoryt pułtuski spadł w ciągu nocy, więc świadkowie twierdzą, że zrobiło się jaśniej niż w dzień. Miał wysoką zawartość żelaza, dzięki czemu do dzisiaj jest znajdowany wykrywaczami metalu. Są teorie mówiące, że pochodził z planetoidy Hebe.
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny