Kolorowanki dla dorosłych, z dziesiątkami, a nawet setkami wzorów do samodzielnego wypełnienia to wydawniczy hit ostatnich miesięcy. Niektóre sprzedały się w nakładach przekraczających milion egzemplarzy. Czyżbyśmy zaczęli na nowo odkrywać, że malowanie jest naturalną potrzebą człowieka?
To coś więcej niż chwilowa moda. Można to nazwać ubocznym produktem dwóch rozwijanych od dawna dziedzin leczenia. Pierwsza to arteterapia - terapia sztuką. Druga - chromoterapia, czyli leczenie kolorem. Pierwsza rozwija się intensywnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie wykłada się ją na uniwersytetach, a arteterapeuci mają status osobnego zawodu. Korzenie drugiej są o wiele starsze i sięgają starożytnych Indii, a także średniowiecznej medycyny arabskiej. Razem łączą w sobie cechy psychoterapii, opartej na leczeniu światłem medycyny alternatywnej oraz elementy medytacji. Jak to działa?
Więcej czytaj w środę w "Na Pamięć"
Ponad 65 proc. ludzi w czasie długich rozmów telefonicznych lub nudnych zebrań nieświadomie coś rysuje. Rysunki te odzwierciedlają zwykle nasz chwilowy stan psychiczny - radość, miłość, strach - i zdaniem psychologów służą do tego, by "nie odpłynąć" w trakcie monotonnej czynności. Dzięki gryzmoleniu uwaga cały czas koncentruje się na zebraniu czy rozmowie, a podświadomość może lekko sobie ulżyć. Czy nasze "ilustracje" coś znaczą? Popularne interpretacje sugerują, że rysowanie domków oznacza kreatywność i racjonalizm, figury geometryczne zdradzają rozwagę, a zakrętasy i okręgi - stłumione namiętności. Ludziki rysują osoby wesołe i optymistycznie nastawione do życia, a zwierzęta i liście - osobowości raczej powściągliwe.
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl