Dziennikarz śledczy to ktoś pomiędzy prywatnym detektywem, policjantem i pisarzem. Obecnie zawód w zaniku. Filmowym wzorem tej profesji są "Wszyscy ludzie prezydenta" (1976 r., reż. Alan Pakula). Dustin Hoffman i Robert Redford jako Carl Bernstein i Bob Woodward demaskują w nim aferę Watergate. Bez snu, w chmurach papierosowego dymu, z litrami czarnej kawy i mnóstwem adrenaliny.
Od tamtej pory dziennikarz śledczy jako nieco wymięty, charyzmatyczny bohater wracał na ekrany wielokrotnie. Ostatni udany przykład to Russell Crowe w "Stanie gry" (2009 r., reż. Kevin Macdonald) - nakręconym już w czasie kryzysu prasy papierowej.
7 lipca padł w Warszawie ostatni klaps na planie serialu "Pakt". Marcin Dorociński gra Piotra Grodeckiego. Charakteryzacja wskazuje, że to klasyczny, wymięty dziennikarz jak z "Wszystkich ludzi...".
- Piotr to mężczyzna w okolicach czterdziestki, dziennikarz bardzo oddany swojej pracy - mówi aktor. - Wykrywa aferę związaną z olbrzymią władzą i pieniędzmi. Opisuje ją, co powoduje lawinę katastrofalnych wypadków. Piotr jest bezkompromisowy i za wszelką cenę chce ujawnić prawdę. Działa dość instynktownie, czasami impulsywnie. Nie zawsze ma rację. Nie jest w stanie przewidzieć, jakie będą efekty opublikowania jego artykułu. Na koniec nie jest pewien, czy dobrze postąpił, pisząc swój tekst.
Marcin Dorociński nie spotkał się z żadnym dziennikarzem śledczym podczas przygotowań do roli. Inspirował się za to aferami, które media ostatnio nagłaśniały (np. afera podsłuchowa). Natomiast ludzie prasy byli konsultantami przy produkcji.
Czego udało nam się dowiedzieć o nowym serialu? Co jeszcze warto zobaczyć w telewizji? Czytajcie jutro w "Wyborczej".
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl