Bez mojej porannej kawy byłbym jedynie wysuszonym kawałkiem pieczonego kozła - deklarował jakże obrazowo Jan Sebastian Bach. Napój, który z pieczonych kozłów czyni geniuszy, może poszczycić się mnóstwem fantastycznych, prozdrowotnych własności.

Kawa:

1. Walczy z wolnymi rodnikami. Zawiera antyoksydanty, czyli przeciwutleniacze. Tych drogocennych związków, które powstrzymują proces utleniania w komórkach, a przez to starzenie się tkanek, znajdziemy w małej czarnej całe mnóstwo. Zmniejszają one ryzyko wystąpienia wielu chorób. Filiżanka kawy zawiera więcej antyoksydantów niż szklanka soku z grejpfrutów, borówki amerykańskiej, malin czy pomarańczy.

2. Zmniejsza ryzyko alzheimera. Alkaloidy obecne w kawie blokują syntezę patologicznego amyloidu b i hamują procesy zapalne w ośrodkowym układzie nerwowym. Ostatnie badania (wprawdzie prowadzone na pojonych kawą myszach, a nie na ludziach) pozwalają wierzyć, że kawa zdolna jest nawet w pewnym stopniu cofnąć chorobę.

3. Obniża ryzyko cukrzycy typu 2. Obejmujące 28 tys. kobiet i trwające kilkanaście lat obserwacje prowadzone w Stanach Zjednoczonych przyniosły zaskakujące rezultaty. Okazało się, że w walce z cukrzycą najskuteczniejsza jest kawa bezkofeinowa. To chyba pierwsza dobra rzecz, którą można powiedzieć o tym wynalazku, należącym do serii produktów wewnętrznie sprzecznych, takich jak beztłuszczowe masło, bezcukrowe słodycze i bezalkoholowe piwo. Niemniej sześć filiżanek tego napoju dziennie i zagrożenie cukrzycą zmniejsza się o ponad jedną trzecią. Pocieszające, że zwykła kawa też zapobiega cukrzycy - ale nieco słabiej.

4. Chroni przed depresją. Dwie szklaneczki kawy i - przynajmniej w przypadku kobiet - oddala się ryzyko depresji. Czytelników (i czytelniczki) ostrzegamy, że wyrażenie "dwie szklaneczki", "dwie filiżanki" "dwa kubki" kawy będzie się z uporem maniaka przewijać przez kolejne doniesienia. Najwyraźniej w mniejszej dawce kawa albo tak nie działa, albo - co bardziej prawdopodobne - kto już raz w niej się rozsmakuje, do jednej szklaneczki nie zdoła się ograniczyć.

5. Poprawia humor. Cząsteczka kofeiny wygląda bardzo podobnie jak adenazyna - związek chemiczny, który gromadzi się w mózgu, kiedy jesteśmy zmęczeni. Kofeina "podszywa się" pod adenozynę i blokuje w mózgu receptory, które są nastawione na wychwytywanie informacji: "jestem zmęczony i mam wszystkiego dość". Dzięki temu czujemy się rześcy i gotowi z uśmiechem na ustach stawić czoło przeciwnościom dnia.

Pozostałe powody, żeby kochać kawę, znajdziecie jutro w magazynie "Tylko Zdrowie".

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl