To nie żart. W tym roku cofamy zegarki dwa razy. Jak zwykle o godzinę w nocy z 24 na 25 października, zmieniając czas na zimowy. Ale w tym roku także wyjątkowo dzisiaj - o sekundę.

Scena z Catherine Zeta-Jones jako włamywaczką przekradającą się przez pajęczynę laserowych wiązek, które strzegły bezcennej chińskiej maski, przeszła do kanonu filmu sensacyjnego.

W filmie "Osaczeni" z 1999 r. ukoronowaniem przestępczych wyczynów ma być elektroniczne włamanie do systemu jednego z banków i wytransferowanie zeń 8 mld dol. By tego dokonać, potrzebnych jest dziesięć sekund, kiedy bankowy system nie będzie się mógł bronić przed atakiem programu-wirusa. Owe dziesięć sekund włamywacze zamierzają zyskać, odejmując co minutę ułamki sekund od czasu zegara systemu komputerowego. Mają to zrobić w ostatniej godzinie kończącego się milenium.

We wtorek niedługo po północy po raz kolejny okaże się, że rzeczywistość przerasta fantazję scenarzystów. A wszystko to za sprawą przestępnej sekundy i związanych z nią zawirowań.

Wszyscy znamy lata przestępne, które wprowadzono w kalendarzu gregoriańskim, by skorygować rozbieżności wynikające z odmierzania czasu liczbą dni i długością pełnego roku astronomicznego. Dzięki temu, że co cztery lata dodajemy jeden dzień, pory roku wypadają mniej więcej w tym samym czasie - na przykład przesilenie zimowe (najkrótszy dzień w roku) mamy stale w okolicy 22 grudnia.

O ile lata przestępne funkcjonują w powszechnej świadomości, o tyle prawdopodobnie tylko nieliczni naukowcy, metrolodzy i inżynierowie mają świadomość innej poprawki, znacznie subtelniejszej - przestępnej sekundy.

Skąd się wzięła przestępna sekunda? Czy warto się w ogóle zajmować dzieleniem włosa (sekundy) na czworo? - we wtorkowej "Nauce dla Każdego"

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl