Żeby zostać autorytetem dla pracowników, trzeba być sobą. Ale żeby móc być sobą w roli lidera, trzeba być kimś. Jak jesteś marny, to wyjdzie cała twoja marność - rozmowa z Jackiem Santorskim, psychologiem i przedsiębiorcą*

Polub nas na Facebooku

Wojciech Matusiak: Kapryśny "pan" otoczony przez konformistyczny, fałszywie oddany "dwór", grupy uprzywilejowanych i "świętych krów" - to pana zdaniem codzienna rzeczywistość w wielu polskich firmach. Jak w folwarkach z czasów feudalizmu.

Jacek Santorski: Tak wynika z bardzo solidnych badań naukowych prowadzonych przez prof. Janusza Hryniewicza z Uniwersytetu Warszawskiego. Zainteresowałem się nimi żywo, bo prowadzę akademię przywództwa, która uczy liderów biznesu, jak zamieniać dyktaturę w demokraturę. Moje obserwacje potwierdzają wyniki badań Hryniewicza.

W ilu firmach w Polsce panują takie feudalne relacje pomiędzy szefami i ich pracownikami?

- W całej administracji, szkolnictwie wyższym i służbie zdrowia oraz w 80 proc. firm prywatnych. Folwark jest z jednej strony rozczulającym księstwem kapryśnego właściciela, prezesa czy dyrektora, ale z drugiej bywa przestrzenią pogardy i uprzedmiotowienia dla wielu pracowników. Często dyskretnych i dobrze zaszytych w sposobie funkcjonowania firmy.

Dlaczego pracownicy sami chętnie wchodzą w te buty i podtrzymują folwarczne relacje? Dlaczego liderzy stawiają na negatywną rywalizację? - w piątek w "Wyborczej".

*Jacek Santorski jest jednym z autorów raportu "Reforma kulturowa 2020, 2030, 2040". Raport będzie prezentowany podczas VI Kongresu Innowacyjnej Gospodarki i Globe Forum ANSWER THE FUTURE! w dniach 9 i 10 czerwca, w gmachu Politechniki Warszawskiej, rejestracja i więcej informacji na www.anwerthefuture.pl.

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl