Wszelkie nasze nadzieje z tamtym światem są raczej iluzoryczne. Po życiu pełnym wzlotów, książek, obrazów, przychodzi krótkotrwały upadek, zostaje z nas padlina, a potem następuje nicość - mówi w wywiadzie dla sobotniego "Magazynu Świątecznego" Jerzy Pilch.

Katarzyna Kubisiowska: Dwa tygodnie temu Cravovia zremisowała z Bełchatowem 1:1. A wcześniej, w Wielką Niedzielę, ty odzyskałeś głos.

Jerzy Pilch: Głos odzyskałem w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego w Wiśle- Pan Jezus i mój głos zmartwychwstali razem.

Nakreśliłem wystarczającą liczbę dramatycznych okoliczności, by docenić fakt odzyskania głosu, i to odzyskania niemal na 100 proc., co - jak mi powiedziała logopedka - właściwie się nie zdarza.

Na pytanie, kiedy będzie lepiej, czyli kiedy będzie tak jak było, albo na zupełnie naiwne - kiedy będę zdrów- w najlepszym wypadku dowiadywałem się odpowiedzi: "Polepszymy panu warunki życia. Tzn. będzie pan sobie sam zapinał koszulę".

Dzisiaj nie byłem w stanie jej zapiąć.

Za to mówisz tak, że świetnie cię rozumiem.

Lubiłem wizyty u doktora Kurana, mojego neurologa, w poczekalni byłem najmłodszy. Jego gabinet jest dobrze ulokowany: Powiśle, ulica Cicha. Zawsze w soboty, koło południa, szedłem z Hożej w tamtą stronę. Rozmowa z doktorem Kuranem należała do konstruktywnych, obsuwy zdrowotne nie zdarzały się, raczej lekka poprawa. Potem wracałem do siebie przez Krakowskie Przedmieście, zachodziłem do księgarni Liber -świetny spacer. Neurologia jest branżą, w której rzadko zdarzają się owacyjne wyniki, więc uznawałem za dobre te moje umiarkowane postępy czy nawet ich brak uznawałem za dobry.

Nadal tak chętnie spacerujesz?

Skutkiem wieloletniego siedzenia przy komputerze z kręgosłupem u mnie nietęgo. Podczas operacji, kiedy znieczulenie ogólne jest niezbędne, powracają wszelkie uśpione dolegliwości kręgosłupa. Z mniejszym więc zapałem podchodzę do rytualnych spacerów.

Irytowało cię przez ten ostatni rok to, że ci, z którymi próbujesz rozmawiać, nie mogą cię zrozumieć?

Dolegliwsza byłaby niemoc mówienia, gdybym był sprawny w każdym innym paśmie. Zaś kłopoty z mową sytuowały się w szeregu innych poważnych problemów. Ręce i nogi ci latają, pisać nie możesz, kręgosłup cię łupie.

Dolegliwość niemówienia zaatakowała mnie już chorego. A świat jest w ten sposób skonstruowany, że nikt ze mną nie potrzebował wówczas nawiązać głębokiego kontaktu. Na pewien sposób straszne, ale też i zbawcze było to, że efekt słuchania mnie przez telefon dawał wrażenie rozmowy z kimś kompletnie pijanym. Mała jest liczba osób, które rzeczywiście dysponowały wiedzą na temat moich kłopotów z artykulacją. Przyjaciele wiedzieli.

Często używasz słowa "przyjaciel", a ja wciąż nie wiem, kto nim dla ciebie jest.

Świadomie w ten sposób parodiuję ideę przyjaźni.

3 czerwca w wydawnictwie Literackim ukaże się nowa książka Jerzego Pilcha "Zuza albo czas oddalenia" .

Katarzyna Kubisiowska - dziennikarka "Tygodnika Powszechnego" - przygotowuje nietypową biografię pisarza (powstaje z jego osobistym udziałem) pt. "Podwójna gra. Biografia Jerzego Pilcha", która w przyszłym roku ukaże się w wydawnictwie Znak.

Całą rozmowę z Jerzym Pilchem przeczytaj w sobotę w "Magazynie Świątecznym".