Kiedy 70 lat temu, 27 stycznia 1945 r., radzieccy żołnierze ujrzeli pierwszych więźniów, bali się do nich podejść - stały przed nimi żywe szkielety ledwo przypominające ludzi. 

Więźniowie, których ujrzeli za płotem z drutu kolczastego, cierpieli na gruźlicę i biegunkę głodową - chorobę w przedwojennej Europie prawie już nieznaną. Jej objawy to zanik funkcji trawiennych, skrajne wyczerpanie organizmu i gwałtowny spadek wagi ciała.

Część uwolnionych z obozów Auschwitz II-Birkenau, gdzie znajdowały się komory gazowe i krematoria, oraz Auschwitz III-Monowitz, w którym zamknięci byli pracownicy przymusowi koncernu chemicznego IG Farben, została przeniesiona do bloków obozu głównego Auschwitz I, bo były tam trochę lepsze warunki. Wygłodzonych ludzi stopniowo przyzwyczajano do jedzenia, podając im niewielkie ilości posiłków - trzy razy dziennie po jednej łyżce zupy z przecieranych ziemniaków.

Przez wiele tygodni po wyzwoleniu pielęgniarki znajdowały pod ich siennikami i materacami chleb, który chowali w obawie, że obozowe piekło powróci. Na wizytę w łaźni albo zastrzyk reagowali panicznym lękiem - jeszcze kilkanaście dni wcześniej jedno i drugie mogło oznaczać śmierć. "Ale Historia" , poniedziałkowy dodatek do "Gazety Wyborczej" w całości poświęcony został obozowi Auschwitz-Birkenau.

W specjalnym wydaniu przeczytacie:

* Otwarcie bram piekła. Co 27 stycznia 1945 r. czerwonoarmiści zastali w Auschwitz

 

* Marsze śmierci

 

* Grobowiec miliona i stu tysięcy - rozmowa z szefem Centrum Badań Muzeum Auschwitz-Birkenau

 

* Dusza komendanta Hössa

 

* Birkenau - fabryka śmierci

 

* Blok śmierci - koniec drogi ojca Kolbego

 

* Ucieczki z Auschwitz

 

* Szubienica dla nielicznych - zdecydowana większość załogi obozu umknęła wymiarowi sprawiedliwości

 

Polecamy do czytania.

 

Wyborcza.pl/alehistoria

 

Fanpage Ale Historia na Facebooku