4 czerwca. Depresja olimpijki
Czwartek, 13 lutego 2014 roku. Pech już się czai, by przylgnąć do Justyny Kowalczyk jak bryła zmrożonego śniegu do źle posmarowanych nart. Na starcie biegu na 10 kilometrów w Soczi polska zawodniczka staje ze złamaną stopą. Kibice się cieszą, że nasza najlepsza zimowa olimpijka wygrywa z bólem nogi. Ale nie wiedzą, że od miesięcy walczy z depresją.
Miało jej nie być na tych igrzyskach, choć przecież wszyscy jej znajomi, trenerzy i kibice wiedzą, jak bardzo lubi Rosjan i Rosję. W sezonie przedolimpijskim prezentuje znakomitą formę, walczy i wygrywa z kolektywem Norweżek, które tylko zgrzytają zębami, widząc, jak w ich narodowym sporcie - biegach narciarskich - zwycięża twarda Polka z Kasiny Wielkiej. Triumfatorka Pucharu Świata, mistrzyni olimpijska, multimedalistka mistrzostw świata. Czego można chcieć więcej w wieku 30 lat?
9 czerwca. Sumienie kontra cierpienie
9 czerwca w tygodniku "Wprost" opisano historię kobiety, której odmówiono aborcji ciężko uszkodzonego płodu. "Moje dziecko nie ma czaszki, mózg jest w zaniku" - mówiła matka dziennikarce Magdalenie Rigamonti. Na aborcję nie zgodził się dyrektor szpitala prof. Bogdan Chazan, ginekolog położnik, ikona polskiego ruchu pro-life. Napisał: "Nie mogę wyrazić zgody na wykonanie aborcji u Pani dziecka w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny ze względu na konflikt sumienia".
Przyszli emeryci wybrali
Do 31 lipca członkowie otwartych funduszy emerytalnych mogli deklarować, czy chcą, by część ich składek emerytalnych była przekazywana w dalszym ciągu do OFE. W przeciwnym razie wszystkie oszczędności miały trafić do ZUS. Ostatecznie okazało się, że w OFE zostało 2,5 mln osób (ok. 15 proc. dotychczasowych członków) zwykle młodszych i o wyższych dochodach. A jeszcze w lipcu pesymiści wieszczyli, że będzie to zaledwie kilkaset tysięcy.
Co jeszcze wydarzyło się w 2014 roku? Co zapamiętamy? Czytaj jutro w "Wyborczej"