Kiedy w 1989 roku jako jedyna dotąd Polka została pani miss świata, w jednym z wywiadów powiedziała pani wtedy: "Poszczęściło mi się". Nie wierzyła pani w siebie?
Z reguły wierzę w siebie, ale w tym przypadku nie byłam przekonana do udziału w konkursie piękności. Rok wcześniej jedna z moich koleżanek wzięła udział w Miss Polonia i zajęła drugie miejsce. Zaczęto więc i mnie namawiać. Najpierw znajomi, potem rodzice. Wahałam się i w końcu podjęłam decyzję, chociaż szłam na eliminacje jak na ścięcie. Traktowałam ten konkurs naprawdę symbolicznie. Wzięłam udział w jakiejś zabawie, zebrało się jakieś grono ludzi i po prostu mnie wybrali. Zebrałoby się inne, to pewnie wybraliby inną.
Pani już wtedy odcinała się od statusu gwiazdy, od tego celebryckiego życia, świata. Ale czy tak naprawdę choć trochę się pani ucieszyła, że wygrała?
Wtedy nie było u nas celebryctwa, bo gdyby było, nigdy nie zdecydowałabym się na udział w konkursie. A radość była, oczywiście, w końcu wygrałam najbardziej prestiżowy konkurs świata. Cieszyło mnie przede wszystkim to, że byłam lubiana przez konkurentki, w swych wewnętrznych rankingach zawsze stawiały mnie w pierwszej trójce, a często na pierwszym miejscu. Zaprzyjaźniłam się z kilkoma, które podobnie jak ja miały dystans do siebie i do konkursu. Oczywiście nie przeczuwałam wygranej, chociaż kilka dni po przyjeździe na konkurs przyszła do mnie miss Argentyny i zakomunikowała, że jej babci przyśniło się zwycięstwo dziewczyny z bloku wschodniego.
No i wyśniła pani sukces. Świat powiedział pani, że jest najpiękniejsza.
W moim przypadku to nie była tylko uroda. To była kombinacja i historii, i czasu, i miejsca, w którym się znalazłam, ale też prawdopodobnie moich lepszych cech. Podczas rozmów z jurorami dostawałam sygnały, że jestem ich faworytką, potwierdziło to również kilku dziennikarzy, ale do głowy mi nie przyszło, że wygram. Było nas około 90 dziewcząt i wydawało mi się to niemożliwe. Co nie znaczy, że nie myślałam o jakimś triumfie - owszem, chciałam dostać się do pierwszej dziesiątki, gdyż wcześniej w konkursie Miss International w Japonii zajęłam drugie miejsce. To też był pierwszy taki sukces Polki, dlatego na Miss Świata chciałam zostać zauważona.
Polacy panią kochali. Została pani symbolem nowej, lepszej Polski. Świat nas zobaczył.
Wtedy uważałam, że na to nie zasłużyłam. Krępowały mnie takie opinie. Momentami trochę mnie to przerastało.
Cały wywiad z Anetą Kręglicką będziecie mogli przeczytać jutro w "Wysokich Obcasach".
Rozmowa pochodzi z książki "Energia kobiet" Grażyny Borkowskiej, Moniki Chodyry i Agnieszki Kublik. Premiera 5 grudnia. Wyd. Agora. Książka dostępna na www.kulturalnysklep.pl i w formacie e-booka na www.publio.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny