- Jazydyzm to moja religia. Jeśli chodzi o narodowość - jestem Kurdem, a z obywatelstwa - Irakijczykiem. Częściowo czuję się też Polakiem, bo mieszkam tu już siedem lat.
- One wcale nie zaczęły się teraz. Zaczęły się, gdy tylko Arabowie podbili zamieszkane przez nas tereny, w VI w. Takich masakr w historii było już kilkadziesiąt.
Jazydyzm to jedna z najstarszych monoteistycznych religii na świecie. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z III tysiąclecia p.n.e., a dokumenty - które mówią o jazydyzmie jako systemie wierzeń religijnych - z 2000 r. p.n.e. Badacze rozszyfrowali tę nazwę jako "dobry duch" albo "marsz właściwą drogą". To jedna z religii pierwotnie wyznawanych w Mezopotamii. Czujemy się więc najstarszymi mieszkańcami tych terenów i budowniczymi cywilizacji babilońskiej i asyryjskiej. Teraz jazydzi mieszkają głównie w irackiej prowincji Niniwa, tam jest nas około 650 tys., a na całym świecie - milion.
- Z Bahzani. Obok jest Ba'ashiqah, to są dwa miasteczka koło Mosulu, po 15-20 tys. mieszkańców. Mieszkałem tam, dopóki nie wyjechałem na studia do Mosulu w 2006 r. Ale wkrótce musiałem przerwać naukę, bo zrobiło się niebezpiecznie.
- To było po śmierci Saddama, wtedy było najwięcej zamachów. Wiele na jazydów.
W 2007 r. w Mosulu zginęły 24 osoby - wszystkie pochodziły z Ba'ashiqah i Bahzani. Terroryści porwali autobus, którym robotnicy jechali do pracy w fabryce odzieży. Sprawdzili dowody wszystkich pasażerów i kazali wysiąść muzułmanom i chrześcijanom. Pozostałych wywieźli na przedmieścia, kazali im się położyć twarzą do ziemi i rozstrzelali ich.
Później, 14 sierpnia, był zamach w Al-Kahtanijji, najbardziej krwawy od World Trade Center. Zginęło prawie 800 osób, ponad 1000 zostało rannych. To była jazydzka wioska i terroryści właściwie zrównali ją z ziemią. Przyjechali trzema ciężarówkami i cysterną i się wysadzili.
- Bo nie chcemy przejść na islam. Tak jest od 1400 lat, od kiedy Arabowie podbili te tereny. Terroryści z Państwa Islamskiego chcą teraz powrotu tamtego porządku i odrodzenia kalifatu. Tak jak wtedy mówią: islam albo śmierć. Większość Kurdów, którzy są teraz muzułmanami, kiedyś była jazydami. Lub zaratusztrianami - jak Persowie, zanim też przeszli na islam. Jazydzi, którym udało się uciec i zostać przy swoim wyznaniu, poszli w góry Sindżar, tak samo jak teraz. Historia się powtarza, tak jak wiele razy od tamtego czasu. Wiem to z opowieści rodzinnych, ale też ze źródeł: arabskich, kurdyjskich czy angielskich. Najgorzej było za imperium osmańskiego, Sulejman Wspaniały w XVI w. nałożył na jazydów fatwę. W Stambule są na to dokumenty - oni prowadzili dżihad, świętą wojnę, i chętnie opisywali, kogo mordują i dlaczego.
- Rozmawiałem z rodziną; uważają, że mogę. Ale są ludzie, którzy by tego nie zaakceptowali. Tradycyjni. Jednak nie podejrzewam, by ktoś mnie zaatakował z tego powodu.
- Trochę, ale nie tak jak tamci. Jest normalna. Tata uczy kurdyjskiego w szkole podstawowej. Po szkole idzie do sklepu, który mama pomaga mu prowadzić. To jest taki specjalny sklep, nazywa się po kurdyjsku Tursi, sprzedają oliwki, ogórki kwaszone, papryki kwaszone, różne przetwory. Rodzice sami je robią. Moja miejscowość słynie z tradycyjnych przetworów. Na przykład arak, wódka z daktyli, najpopularniejszy alkohol w Iraku. Kiedyś każda rodzina w mojej miejscowości utrzymywała się z jego produkcji. Moja przez kilka pokoleń też. Arak, który produkujemy, idzie na cały kraj. Nie jest to dobrze widziane, ale ludzie piją i w Bagdadzie, i w Mosulu, i gdzie indziej. Tam, gdzie jest bardzo tradycyjnie, gdzie są szyici, w Karbali i Nadżafie, nie można pić. A ci, co sprzedają alkohol, są narażeni na ataki radykałów. Cztery miesiące temu taka radykalna szyicka grupa Asa'ib Ahl al-Haq (Liga Sprawiedliwych) zabiła w Bagdadzie sześciu jazydów sprzedających alkohol.
Całą rozmowę przeczytacie w czwartek w "Dużym Formacie"
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny