Są w Polsce małe miasteczka, w których nie zobaczysz zasikanej bramy, pokrytej grzybem elewacji, zdewastowanego placu zabaw. Miasteczka, które w porównaniu z wieloma naszymi "aglomeracjami" wyglądają, jakby leżały w Austrii czy Szwajcarii. Jest czysto, bezpiecznie, dużo kwiatów. Bywa ciężko z pracą, ale żyje się za mniej, nikt nie stoi w korkach, a rowerów można nie przypinać. Urzędnicy telefonicznie przypominają o formalnościach, a w szkołach są kameralne klasy, darmowe obiady i świetlice czynne do wieczora.
Chcesz sprzedać auto i chodzić pieszo wszędzie gdzie potrzebujesz? Mieć za oknem las, jezioro, albo jakiś zabytek? Masz dość Warszawy, Łodzi, Katowic?
Jutro ostatni odcinek reporterskiej wyprawy na prowincję.
Środek tygodnia, przed południem. Na chojnickim rynku gwarno. Pod parasolkami trudno o wolne miejsce, ktoś się chłodzi przy fontannie, przy budce z lodami kolejka.
Sława Egan, trzydziestoparolatka, nie może odciągnąć męża od fontanny. To Brytyjczyk, którego chojniczanka poznała na emigracji. - Bardzo chciałby, żebyśmy tu zamieszkali - opowiada kobieta, która regularnie opuszcza angielskie Redditch i odwiedza rodzinne strony. - Uczy się polskiego, żeby mieć szanse na lokalnym rynku pracy. To on otworzył mi oczy i pokazał, że w rodzinnych stronach jest naprawdę ładnie.
Polscy urbaniści dostrzegli to już sześć lat temu. Wtedy przyznali Chojnicom nagrodę za najlepiej zorganizowaną przestrzeń publiczną.
Czym sobie miasteczko zasłużyło?
Pan Leszek, mechanik samochodowy: - Gdzie ja bym tam w świecie szczęścia szukał, jak tu wszystko mam.
Uniejów to dziwne miasto. Przedzielone Wartą, po jednej stronie rzeki wszystko jak należy - rynek z fontanną i pomnikiem z okazji 50-lecia wybuchu II wojny światowej, sklep spożywczy, budka z goframi, urząd i posterunek policji. Po drugiej - czyste szaleństwo: indiańskie wigwamy tuż obok Młynarskiej Zagrody z chatą ze słomianym dachem i potężnymi wiatrakami. Jest i kasztel rycerski z komnatami stylizowanymi na średniowieczne i swoją flagową atrakcją - kąpielami w baliach z solanką. I nowiutki kompleks boisk piłkarskich z podgrzewaną murawą. XIV-wieczny zamek arcybiskupów gnieźnieńskich jest trochę ukryty za drzewami, bo otacza go piękny park. Niedaleko zamku zbudowano sanatorium, bo Uniejów od niedawna ma oficjalny status uzdrowiska.