Wyobraźcie sobie jakąś dziwną planetę. Jaka jest? Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby nie był to tylko wytwór waszej wyobraźni, lecz całkiem realny świat skrywający się w zakamarkach naszej Galaktyki. Bo dziś nawet padający z nieba deszcz szkła nie zaskakuje naukowców badających obce światy

Z egzoplanetami od samego początku było ciekawie. Jeszcze przed 1992 rokiem planet krążących wokół gwiazd innych niż Słońce szukać można było w sadze "Gwiezdnych wojen" czy kolejnych seriach "Star Treka". Prawdziwe odkrycie takiej planety było podwójną sensacją. Po pierwsze - wiadomo - bo jest. Po drugie - no cóż, właściwie być jej wcale nie powinno. Gdy astronomowie zastanawiali się, gdzie i jak takich planet szukać, ustalili też, gdzie ich raczej nie będzie. Takim miejscem miały być okolice pulsarów - niewielkich gwiazd o bardzo burzliwej przeszłości, która miała eliminować obecność planet. I wtedy właśnie przyszedł profesor Aleksander Wolszczan i odkrył planetę wokół pulsara. Dało to jasny sygnał na kolejne 22 lata. Brzmiał on: spodziewajcie się wszystkiego. I trzeba przyznać, że obserwując najnowsze doniesienia naukowców, trudno już udawać, że nas to ani nie cieszy, ani nie zaskakuje. Nie ma tygodnia bez odkrycia czegoś nowego w świecie egzoplanet. Okazało się, że pomiędzy gazowymi olbrzymami i małymi planetami skalistymi jest coś jeszcze. I to nie jeden, ale aż dwa stany pośrednie! Gazowe karły i skaliste olbrzymy. Co to za cudaki i czemu zadziwiły naukowców?