Amerykańskie seriale przekonują, że kryminalistyka korzysta dziś z największych naukowych osiągnięć. Niestety, rzeczywistość jest daleka od telewizyjnych wyobrażeń. 

Każdy z nas, kto choć raz obejrzał jakikolwiek odcinek amerykańskiego serialu kryminalnego w stylu "CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas," nawet wbrew temu, że przyglądał się sekcji zwłok i plamom krwi, w sumie jednak śpi spokojniej. W końcu przekaz jest jasny. Dziś nie ma już zbrodni doskonałej. Kryminalistyka osiągnęła ostatnio tak wysoki poziom, że nic się nie ukryje. Śledztwa prowadzi się w sterylnych laboratoriach, korzystając z najnowszych odkryć naukowych, od badań DNA po szczegółowe analizy plam krwi. Niestety, jak to zwykle z serialami bywa, podkolorowane realia nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. I nie chodzi tylko o to, że z czterech pikseli nie da się odtworzyć zdjęcia, badania genetyczne nie trwają pół godziny, a żadnego zatrudnionego na policyjnej pensji specjalisty od śladów krwi nie stać na apartament z widokiem na ocean - jak Dextera Morgana. Jest dużo gorzej. To, co w serialach wydaje się szczytem rozwoju technologii, w rzeczywistości ciągle bardziej przypomina metody w stylu testu wody.

Dzielenie włosa

Jedna z najgłośniejszych takich spraw to brutalne morderstwo taksówkarza Johna McCormicka. Gdy wracał z nocnej zmiany, sprawca w pończosze na głowie zaatakował go na progu domu. Informator z nieznanych nikomu powodów jako winnego wskazał okolicznego 17-latka Santae Tribble'a, mimo że chłopak na tę noc miał alibi i kilku świadków, którzy je potwierdzili. Jedynymi dowodami było 13 włosów z porzuconej maski, wytropionej przez policyjnego psa kilka przecznic dalej. Analitycy twierdzili, że jeden z tych włosów z całą pewnością ma te same "cechy mikroskopijne" co włosy Tribble'a. Przez tę opinię chłopak spędził w więzieniu ostatnie 28 lat.

Zgryz nauki

Jeszcze gorszą naukową prasę mają ostatnio ślady ugryzień, drugi ulubiony dowód amerykańskich oskarżycieli. - Zeznania przysięgłych dentystów od lat decydowały, kto pójdzie za kratki albo na krzesło elektryczne, a do tego pokazywały, jakim potworem musi być oskarżony. Bo kto inny posunąłby się do tego, żeby pogryźć ofiarę - tłumaczy profesor Mary Bush, kryminolog z Uniwersytetu w Buffalo, pionierka w przekształcaniu kryminalnej stomatologii w prawdziwą naukę.

 

Co na to, co oglądamy w serialach Komisja ds. Kryminalistyki? O serialach kryminalnych i nauce czytajcie w piątek w "Gazecie Wyborczej"