W tym sezonie festiwale showcase’owe nie mają szczęścia do pogody. Na otwierającym sezon Next Fest, który w kwietniu był w Poznaniu, było zimno i deszczowo. Dokładnie tak samo, jak na łódzkim Great September, który w tym roku odbył się po raz trzeci. Całe szczęście, że najlepsze koncerty miały miejsce pod dachem.
Muszę przyznać, że bardzo lubię formułę showcase’u. Na tego typu małych festiwalach uwaga skupia się na debiutantach albo artystach, którzy jeszcze nie zdążyli się przebić. Występują w małych klubach rozsianych po mieście, często z bardzo słabym nagłośnieniem. Mają pół godziny, żeby zachwycić słuchaczy i przedstawicieli branży muzycznej, pokazać, na co ich stać. Kluczowe jest pierwsze pięć minut. Jeśli porwą na samym początku, warto będzie zostać i zobaczyć, jak się sytuacja rozwinie. Jeśli nie – inni artyści czekają.
Wszystkie komentarze
A po drugie ta media workerka (bo przecież nie dziennikarka), błędnie podaje nazwę utworu Edyty Bartosiewicz (poprawny tytuł - "Zabij swoj strach")
No bo zawsze najpierw trzeba strzelić focha na "miasto meneli". Stara świecka tradycja.