Kariera Sparklehorse nie była spektakularna, ale za to piosenki wspaniałe. Potwierdza to "Bird Machine", album nagrany tuż przed śmiercią lidera zespołu, czekający na premierę kilkanaście lat.

Jak ten czas leci. Sparklehorse, jeden z najlepszych zespołów alternatywnych przełomu stuleci, nie istnieje już od 13 lat. Co prawda nigdy nie zrobił kariery choćby porównywalnej z kolegami z Radiohead czy R.E.M., ale kto miał wiedzieć, ten wiedział.

Przepiękne piosenki autorstwa Marka Linkousa na radiowe playlisty były zbyt kruche, smutne i mroczne, za to zjednały mu fanów wśród koleżanek i kolegów z branży. Nagrywał m.in. z Tomem Waitsem i Davidem Lynchem, PJ Harvey i Fenneszem, Iggy Popem i Danger Mouse’em, a wspomniani Radiohead zapraszali Sparklehorse na trasy koncertowe.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dzięki nie znałem, posłucham. A ten kawałek Danger Mouse & Sparklehorse - Revenge feat. Wayne Coyne piękny.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    O , jakie to fajne.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0