To był rok, w którym Whitney Houston codziennie zapewniała przez radio, że zawsze będzie mnie kochać, a 4 Non Blondes próbowały ustalić „What’s Up?".
W Polsce rozpędzała się właśnie heyomania, a Kazik domagał się od Lecha Wałęsy zwrotu stu milionów. Nie bez racji za płytowy kanon tamtego czasu uważa się m.in. „Songs of Faith and Devotion" Depeche Mode, „Zooropę" U2, „Are You Gonna Go My Way" Lenny’ego Kravitza oraz debiuty Radiohead, Tool, Björk i Wu-Tang Clanu.
Dobry to był rok dla muzyki popularnej, nie da się ukryć. Warto natomiast pamiętać o jeszcze jednej płycie, składance wymyślonej jako ścieżka dźwiękowa do filmu sensacyjnego. „Judgment Night" była nie tylko świetna, ale też przełomowa, z innych względów za oceanem, z innych nad Wisłą.
Wszystkie komentarze
Ech, najntisy piękne czasy, piękna muza, cudowne wspomnienia. Niedawno odświeżyłam sobie rok wcześniejszy film 'Singles' z Bridget Fondą i uroczymi młodziakami Vederem i Cornellem w tle. Klimat niepowtarzalny!
O tak, Singles! Też udana ścieżka dźwiękowa, z MLB
Fakt, Szubrycht to bezapelacyjnie NAJLEPSZY dziennikarz piszący obecnie dla Wyborczej. Zarówno pod względem treści, jak i - przede wszystkim - formy.
miałem właśnie pisać o The Singles :)
"Pierwsze Wilki,"
O, to to! Prawdopodobnie najlepsza polska rockowa plyta najntisów. Jakiś czas temu sobie odświeżyłem, to jest błysk czystego geniuszu jaki zdarza się największym artystom raz w życiu. Rewelacyjne kompozycje, fenomenalna produkcja przede wszystkim, nawet grafomańskie w gruncie rzeczy teksty Gawlinskiego brzmią po prostu dobrze.
"I do tej pory nie obejmuję rozumem jak można było nagrać tak genialną płytę jak "Ten"... "
Jako odwieczny fan PJ stwierdzam po latach, że dwa kolejne albumy są równie dobre, jeśli nie lepsze. "Ten" jest wielkie, ale to jednak takie pearljamowe "Kill 'em all". "Vs" i "Vitalogy" pod względem muzyczny to zdecydowany postęp.
Piona! Można by było setki płyt wymienić jeszcze ale co do Pearl Jam... Muzycznie się zgodzę, jak najbardziej. Ale taka emocjonalna torpeda, jaką była "Ten"... Jakieś jej cząstki były na późniejszych albumach ale ta płyta jest genialna. A jak już mamy dyskusję "najtinsowych dziadów" to jeszcze kwestię bezprądowych koncertów MTV poruszę i w mojej opinii najlepsze co wyszło z tej koncepcji czyli Alice in Chains bez prądu to był album absolutnie rewelacyjny... I jeszcze polecajka dla fanów Alicji: Na YT jest genialny program nakręcony podczas pandemii przez Museum of Pop w Seatlle poświęcony Alicji, z rewelacyjnymi, zaskakującymi coverami. A i moment wzruszenia tam jest... Gorąco polecam...
Tak.
Ale " Ten" porywa, a jednak " Vs" i "Vitalogy" to jednak bardziej dla koneserów.
Co do Wilków zgoda w 100%.
Coś tak dziwnie zgodny jestem (to chyba zasługa siatkarzy) z komentującymi.
" Unplugged"to ważne i trochę zapomniane zjawisko.
Ten typ muzykowania pokazywał rzeczywisty warsztat muzyków.
Ciekawe, która z dzisiejszych nowych gwiazd zdecydowała by się na taką weryfikację umiejętności i talentu.
Alice bardzo lubię ( moje nr 2) ale osobiście trochę wyżej cenię Claptona.
Spoko. Tak czy inaczej film polecam bo emocjonalny kiler. Pozdrawiam.
"Alice in Chains bez prądu to był album absolutnie rewelacyjny"
Raczej: byłby absolutnie rewelacyjny, gdyby nie naprawdę kiepska już wówczas forma Layne'a. Z tego względu większość kawałków wolę jednak w pierwotnych wersjach. Chociaż i tak z MTVsowych koncertów unplugged AiC jest w top 3.
O, proszę. Mam inne zdanie (kompozycje i maestria kapeli, pomimo stanu wokalisty w mojej opinii "dociągnęła" koncert na wyżyny) ale szanuję Twoje i podaj proszę w takim razie swoje top two. Tak z ciekawości pytam.
Po zastanowieniu... Większość numerów wolę z płyt źródłowych ale "Nutshell" zabija z tego albumu. A jako, że to początek koncertu to i Layne dowozi. Z resztą, dla mnie ta płyta ma absolutnie genialny klimat i jest świetnie zrealizowana, nie potrafię jej odbierać technicznie, wyłączając emocje ale szanuję Twoją opinię.
Ok tak. Gorąco pozdrawiam. Wrocek studia 97-2002.?
Oj tak
Akurat Faith No More rozbili bank "trzecim" (jeśli nie liczyć We Care a Lot jako pierwszego) albumem Angel Dust. W Polsce objawili się jeszcze (choć raczej w niszy) rewelacyjne: Kobong, Kinsky, Agressiva 69
Piona. "Ten" PJ to chyba jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy debiut rockowy wszechczasów. Pewnie Led Zep jedynka miała większą wagę, ale tam to jednak większość to covery
Młody Człowieku, czas nadrobić.
Strange Days
Natural Born Killers
The Crow
Singles (wszystkie najważniejsze zespoły grunge na jednej płycie!)
Trainspotting
Oraz przede wszystkim:
Pulp Fiction