Na konkursie Eurowizji – którego wielki finał w sobotę wieczorem – polegającym na tym, że śpiewa się i tańczy, teoretycznie polityka jest zakazana. Ale o wartości, owszem, można się upominać; na imprezie społeczność queer ściera się więc z konserwatystami.
W 2019 r. Węgrzy zrezygnowali z Eurowizji. Powołując się na źródła w węgierskiej telewizji publicznej, „The Guardian" pisał, że dla władz była „zbyt gejowska". Chwilę wcześniej prorządowy komentator z tej samej stacji nazwał konkurs szkodliwą dla zdrowia psychicznego społeczeństwa „homoseksualną flotyllą", Eurowizja prędzej czy później musiała więc zatonąć w gęstniejącym narodowo-religijnym sosie.
Wszystkie komentarze
Mało tego - wysyłając płatne smsy możesz wyrazić swoje narodowe i etnuczne sympatie i antypatie. Co się dziwić, że konkurs jest taki popularny na Bałkanach :)
Korekta - "... i NIE musi wnikać we wszystko"
Fakt, twoja "baba" mieszka z kuta.em. Współczuję jej.
Dokładnie tak.
"Można załamywać ręce, można się śmiać, ale klakierzy Orbána nie pomylili się w ocenie Eurowizji. Największy konkurs piosenki od lat, ... jest rozsiewnikiem ideologii LGBTQ+ o bezprecedensowym zasięgu i wielkiej skuteczności.
To niejedyna jej zaleta..." bo trafiają się fajne piosenki. Zaleta, kurnia?!
Prawda, MOŻNA załamywać ręce. Ja załamuję z powodu natrętnej i w rezultacie śmiesznej i idiotycznej próby obrony tego, co się obronić nie da. Konkurs Eurowizji jest zwyczajnie nudny - NUDNY! - a tak liczna obecność w nim artystów wszystkich 99 płci wynika WYŁĄCZNIE z polit-poprawnościowej mody. Rozmaite Conchity Kiełbasiane wyczuły trend i się dostosowały a ogarnięta szałem "równościowej" ideologii publiczność na czele z komentatorami w rodzaju Szubrychta przestała widzieć cel tej imprezy, czyli muzykę, uznając, że tym celem jest skuteczna propaganda środowisk LGBT++++.
I ani Szubrycht, ani "aktywiści" nie widzą, że osiągają skutek odwrotny od zamierzonego: muzyka na Eurowizji przestała mieć znaczenie.
Roznica taka, ze Conchita i reszta czyni dobro, Bergoglio i reszta jego towarzystwa to wcielone zlo. Gorszy jest tylko islam.
Jest to festiwal czysto rozrywkowy i z poziomem różnie to w przeszłości bywało. Wystarczy wspomnieć abbowskie Waterloo, czy zapomnianą, niemiecką piosenkarką Nicole, która (chyba w 1982) zaśpiewała piosenkę "Ein biBchen Frieden", która w Polsce popularna jest do dziś w wykonaniu Eleni - "Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca".
Wszyscy mają coś dla siebie. Telewizje koszą kasę. Lud ma makiczowaty show. Środowiska LGBTQ+ mogą się dumnie zaprezentować. Prawacy siedzący w szafie mogą na zapas napatrzeć się na swe fantazje erotyczne (udając, rzecz jasna, święte oburzenie).
Normalnie jak Janice Joplin w Woodstock :))))
Janis. :)
Co zrobić, mój telefon wie lepiej: JANICE :))))
Janis chciała merca i to było jej szczere wyznanie. Nie lubię.
No cóż- kompletnie nie zrozumiałeś/łaś tego tekstu. A szkoda.
Chociaż z drugiej strony szmira to prawdopodobnie międzynarodowy język elektoratu partii populistycznych, stąd obawy.
Powiedz mi, czy zdecydowanie heteroseksualną osobę obchodzi życie seksualne homoseksualistów. Połącz to z współzałożycielem Fideszu Szajerem przyłapanym na gay party albo faszyzujacym kanclerzem Austrii Haiderem. Orban nie jest głupi i wie, że dla jego chłopców to silna pokusa.
Czyli że nawet kicz nie odstraszy pupilków Orbana? No to faktycznie.
Nie łączyłbym populistów z wysublimowanym gustem.
„kiczowatość konkursu raczej odstrasza od LGBTQ+ niż zachęca.“
Orban nie myśli na takim poziomie. Jak coś jest lbgt to jest be, i tyle.
> Powiedz mi, czy zdecydowanie heteroseksualną osobę obchodzi życie seksualne
> homoseksualistów.
Transizm to otwarta homofobia, geje i lesbijki pod tęczową flagą wyhodowali na własnej piersi homofobów, chcących ich "leczyć". Wpisz sobie w wyszukiwarkę: "Elderly Gay Activist Assaulted by Trans Protesters"