Co oglądać i czytać, czego słuchać? Podpowiadamy i inspirujemy. Zapisz się na nasz kulturalny newsletter.
Po trupach do celu – mówi stary związek frazeologiczny. Już nieaktualny. Uprzejmie ponaglam Radę Języka Polskiego, by zadekretowała nowy, to samo znaczący, ale mocniejszy w wymowie: jak Trupa Trupa do celu.
Trójmiejski zespół uparcie ignoruje fakt, że nie wozi się drewna do lasu, że my jesteśmy importerem rocka, nie jego eksporterem, krok po kroku wydeptując sobie ścieżki w wielkim świecie. Od kontraktów z kultowymi wytwórniami płytowymi, takimi jak Sub Pop i (obecnie) Glitterbeat, przez entuzjastyczne recenzje, w Pitchforku czy „Guardianie", i koncerty na najlepszych festiwalach, aż po możnych sojuszników w rodzaju Iggy’ego Popa. Tłumów nie porywają, ale mam nadzieję, że na to nie liczą. Bo tłumy to trzeba przyciągać, nie odpychać.
Wszystkie komentarze