- Oczywiście lockdown bez wątpienia wywarł wpływ na emocjonalny aspekt tych kompozycji, ale w przewrotny sposób. To, co cały glob przeżywał w kwarantannie, było przecież typowym lękiem przed śmiercią, która, swoją drogą, jest jedną ze stałych jakości życia, a tak wypartą. Paradoksalnie wiódł nas jakiś instynkt do ugruntowania się w życiu. Wiele rozmawialiśmy o tym, co przykuwa naszą uwagę w tym przedziwnym czasie, o potrzebie wolności, o obserwacjach nieba i eksplozjach chlorofilu za naszymi oknami - mówi Mela Koteluk.
Wszystkie komentarze
lecz żal, że te piosenki takie trochę blade.