Mogła być dziś numerem jeden, patrzeć z góry na Beyoncé, Erykah Badu i Mary J. Blige, ale pamiętają o niej tylko oddani fani. Słusznie, bo choć Lauryn Hill nie umiała lub nie chciała wytrwać na szczycie, pozostaje jedną z najwybitniejszych soulowych wokalistek naszych czasów - co już 25 sierpnia udowodni w Katowicach.

Killing me softly with his song / Telling my whole life with his words…” – kto nie zna tego refrenu, najpewniej nie przeżył świadomie lat 90. lub spędził je na pustyni.

To stara piosenka, napisana w 1971 roku i dwa lata później po raz pierwszy wyniesiona na szczyty list przebojów przez Robertę Flack, ale amerykańskie trio Fugees przypomniało ją w nowej wersji w maju 1996 roku – i rozbiło bank. Utwór był numerem jeden w blisko 30 krajach świata, przyniósł zespołowi Grammy i nagrodę MTV.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    „niejaki, niejaki” — niepotrzebna maniera. :/
    poza tym zanadto się nie czepiam. :p
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Była zjawiskowa. Nawet dla zwolennika gitarowego hałasu.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    No jak ktoś ma szóstke dzieci to już kariery na pewno nie zrobi
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Polecam wykonanie Jammin/Master-Blaster z Austin City 2016 + inne z tego koncertu
    już oceniałe(a)ś
    0
    0